Oszuści to w większości przypadków przestępcy, którym nie udało się udowodnić winy albo nawet dojść do ich prawdziwych danych. Często powodem ich nieuchwytności są ich pomocnicy, czasami określani nawet mianem pracowników, złożonych przeważnie z młodych osób, które szukają łatwego zarobku małym kosztem. I tu rodzi się pytanie: czy praca dla oszustwa, nawet jeśli nie wie się o jego prawdziwej działalności, jest legalne?
Warto zaznaczyć to od razu: nie każda osoba zamieszana w działalność oszustwa wie o swojej roli. Wiele osób rekrutuje dla siebie słupów albo pracowników za pomocą portali ogłoszeniowych lub grup na Facebooku. Oszuści proponują swoim przyszłym pracownikom umowę o pracę, która wystawiana jest przeważnie na dane fikcyjnej osoby. Ten dokument jednak działa i wiele nieświadomych osób uznaje, że tyle wystarczy, żeby je zabezpieczyć. Nawet młode osoby, które domyślają się, że może chodzić o wyłudzenia pieniędzy, widząc umowę, potrafią się uspokoić i uznać, że będzie to dla nich świadectwo o niewinności.
Jeśli swoją nieświadomość o działalności pracodawcy można udowodnić, w wypadku wejściu sprawy na ścieżkę sądową można uchodzić nawet za ofiarę całego precedensu. Inaczej sprawa wygląda, kiedy pracownik doskonale wie, w czym uczestnicy i daje to swojemu pracodawcy, czyli oszustowi, do zrozumienia. Dla tej drugiej osoby taki układ jest bardzo wygodny, bo młoda osoba sama zbiera na siebie dowody i to na niej w razie czego policja się skupi, odpuszczając szukanie dobrze ukrytego głównego sprawcy. Jeśli podejrzewasz więc, że może chodzić o oszustwo, nigdy nie wchodź w taki układ, nawet jeśli masz umowę.
Co ważne, umowa nie chroni pracownika przed niczym. Jeśli uczestniczył w wyłudzeniach, musi liczyć się z tym, że zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Umowa o pracę zawarta z oszustem jest dokumentem niewiążącym, jeśli reguluje działanie niezgodne z prawem. Jeśli w ramach jej pracownik wystawiał fałszywe przedmioty na sprzedaż albo uczestniczył w innego rodzaju przekrętach i nie sprawdził, z kim tak naprawdę miał do czynienia, nic go nie usprawiedliwia. Taka osoba może bez problemu być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a w konsekwencji zostać zobowiązaną do zadośćuczynienia szkód.